*Isabelle*
Ostatnie dni mijały mi bardzo szybko. Nie dość, że byłam w klasie maturalnej to każdą wolną chwilę spędzałam z Niallem. Nie okłamał mnie- mieliśmy naprawdę dużo czasu na poznanie się. A co za tym szło? Przede wszystkim to, że im lepiej go poznawałam, tym bardziej mi się podobał. Nie mówię, że był najsłodszym chłopakiem na świecie, bo nie był. Bywał zaborczy, ale zaraz starał się opamiętać, walczył ze swoją naturą, ale tylko w stosunku do mnie, dla inny był taki jak zawsze, albo i groźniejszy. Czułam się... Wyjątkowa? Może i tak. Na początku bałam się czy nie będzie niebezpieczny również dla mnie, ale teraz jestem spokojna. Dobrze wie, że gdyby mnie uderzył to byłby koniec.
Na szczęście przez ostatnich kilka tygodni nic podejrzanego się nie działo. Zupełnie jakby wszystko było w normie. Martwiłam się, że to cisza przed burzą, zupełnie jakby nasz prześladowca szykował coś wielkiego i chciał uśpić naszą czujność. Coraz bardziej się bałam, bo ten spokój nie zwiastował niczego dobrego. Starałam się o tym jak najmniej myśleć i żyć chwilą na tyle, na ile to możliwe. Nawiązując do tego, właśnie prawie biegłam na spotkanie z blondynem, bo jak zwykle byłam spóźniona. Obiecał, że pokaże mi coś fajnego, szczerze trochę mnie przerażało to, co dla niego może być "fajne".
*
-Możesz mi z łaski swojej powiedzieć gdzie jedziemy?
-Nie. Po prostu poczekaj chwilę.
-Mam inne wyjście?
Jechaliśmy już dobre 30 minut i powoli zaczynałam się nudzić. Na szczęście w końcu zajechaliśmy na jakiś wielki parking. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam sporą halę, a na niej plakat zapowiadający walkę. No nie wierzę. Serio Niall zabrał mnie na tak jakby randkę, na jakąś galę boksu czy co to było?
-Niall, miałeś kiedyś dziewczynę?
-Oczywiście, co to za pytanie.
-Bo zastanawiam się gdzie ją zabierałeś na randki, że się zgodziła tobą chodzić, jeśli mnie zabierasz tutaj- wskazałam ręką na gmach przed nami. Myślałam, że go tym rozzłoszczę, ale ten zaczął się tylko śmiać.
-Gdyby to była randka nie zabrałabym cię tu dzisiaj.
-Matko, w co ja się pakuję?- mruknęłam pod nosem.
-Nie narzekaj, potrafię być najlepszym chłopakiem pod słońcem.
Oh świetnie i jeszcze ma wyostrzony słuch.
*
Jeśli mam być szczera to były najnudniejsze dwie godziny w moim życiu. Nie lubię takich rzeczy i nie miałam zamiaru udawać, że mi się podobało.
-Musisz mi jakoś zrekompensować ten czas, w którym się tak wynudziłam- stwierdziłam gdy już siedzieliśmy w samochodzie.
-Nie znasz się. To był klasyk.
-Mam wystarczająco dużo przemocy w moim życiu, nie potrzebuję oglądać jej jeszcze na ringu.
-Dobra, kolejne nasze spotkanie będzie tak słodkie, że aż będziesz rzygać tą słodyczą.
-Nie wierzę, że to zrobisz. Musiałbyś działać wbrew sobie- zaśmiałam się wyobrażając to sobie.
-Zobaczysz- odrzucił z tym swoim uśmiechem, który nie zapowiadał nic dobrego.
Resztę drogi do mojego domu spędziliśmy w ciszy. Chłopak wydawał się być pogrążony w swoich myślach, a ja nie chciałam mu tego przerywać, więc wsłuchałam się w piosenkę, która akurat leciała w radiu i tak minęła mi droga.
-To w takim razie do jutra?- zapytałam gdy Niall zajechał na podjazd.
-Tak, ale poczekaj jeszcze chwilę- cofnęłam rękę, która leżała już na klamce i spojrzałam na chłopaka z wyczekiwaniem. Co jeszcze miał mi do powiedzenia?- Chodzi o to, że wiesz o mnie prawie wszystko. Lepiej już mnie nie poznasz, a chcę wiedzieć na czym stoję, bo podobasz mi się. Nie wiem czy to odpowiedni moment, ale nie obchodzi mnie to, nie lubię niepewności. Wiesz dobrze co się wiąże z tym, jeśli się zgodzisz, nie jesteś dzieckiem.
-Czyli jesteśmy parą- rzuciłam z pewnością i lekkim uśmiechem. Szczerze mówiąc już dawno się zdecydowałam, ale nie chciałam zaczynać tego tematu. Zauważyłam, że z Nialla jakby zeszło napięcie i odwzajemnił uśmiech. Ten Niall się czymś stresował? Nie wierzę.
-Dobrze, bo mam coś dla ciebie, a nie chcę tego zwracać- wyciągnął z kieszeni kurtki małe pudełeczko i wręczył mi je.
Siedziałam chwilę jak sparaliżowana, ale zaraz się ogarnęłam i otworzyłam je. W środku była cienka srebrna bransoletka i zawieszką "Isabelle". Na pewno nie była tania. I na pewno nie można jej było dostać od ręki. Musiał mieć z tym trochę zachodu, naprawdę się wysilił.
-Mówiłem, że mogę być najlepszym chłopakiem na świecie- wydawał się być zadowolony z mojej reakcji, no i dumny sam z siebie.
Nic nie mówiąc przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam. Wyczułam, że się uśmiecha, więc pogłębiłam pocałunek i wplotłam dłonie w jego włosy. Nie całowaliśmy się od tamtego pierwszego razu, gdy poszliśmy na spacer, ale teraz było zdecydowanie lepiej. Nie umiem określić czemu, ale po prostu było. Czułam jakieś wewnętrzne szczęście. Jednak nie bardzo chciałam, żeby ktoś z domowników nas zobaczył. Chyba jeszcze nie są gotowi, żeby poznać Nialla. Oderwałam się od niego i odsunęłam, ale tylko na kilka centymetrów.
-Teraz jesteś najlepszym chłopakiem na świecie.
Roześmiał się i przyciągnął mnie z powrotem do siebie.
***
Ok, no to jest nowy rozdział, z którego nie jestem do końca zadowolona, ale poddaję go waszej ocenie. Nooo i nie wiem co się dzieje, ale jest mniej czytelników, a jeszcze mniej komentarzy, więc tak jak wcześniej wspominałam będzie 30 rozdziałów i epilog. To chyba tyle, do następnego kochani,
xx Lottie.