Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Czy właśnie siedziałam w autokarze do Londynu? Tak przynajmniej mówią. Czy dotarło do już, że za 24 godziny będę w tym pięknym mieście? Ani trochę. Ciągle uważam to za jeden wielki żart, który ktoś mi wykręcił. Z drugiej strony, zawsze o tym marzyłam, więc ta podróż to jedno wielkie: O MATKO! Ludzie wokół mnie narzekali, że to tyle godzin, że nie chce im się, lepiej byłoby polecieć samolotem i inne takie, na co ja odpowiadałam, że chyba zapominają, gdzie jadą, że cel jest zdecydowanie warty podróży, no bo w końcu to Londyn, prawda? Tak uwielbiam to miasto. Nie, nie wiem dlaczego. Pozostawało tylko modlić się, żeby podróż minęła jak najszybciej.
***
-Jesteśmy na miejscu, proszę o spokojne odebranie bagaży i zakwaterowanie się w pokojach.- głos przewodniczki zabrzmiał w głośniku. Szybko złapałam swoją walizkę i gdy tylko mogłam, wręcz pobiegłam do mojego pokoju. Spokojnie? Tak jasne, niech nawet o tym nie myślą. Przez najbliższy tydzień miałam mieszkać z kuzynkami - bliźniaczkami w wieku 18 lat, jednak całkowicie się różniącymi. Anne była na pewno spokojniejsza, wiedziała czego chce i do tego dążyła, czasami po trupach, zdecydowanie nie można jej było nazwać też szarą myszką. Izzy była o wiele bardziej zakręcona i roztrzepana, miała określone cele, ale z łatwością mogłyby się one zmienić gdyby tylko wpadła nagle na nowy genialny pomysł. W sumie to nawet się cieszyłam, bo dobrze się z nimi dogadywałam. Ta ostatnia myśl pojawiła się dokładnie gdy otwierałam drzwi do pokoju. Rzuciłam walizkę w kąt i od razu pobiegłam do okna. Mieszkaliśmy trochę na obrzeżach, więc mogliśmy podziwiać miasto z oddali, co było na prawdę cudowne. Te wszystkie światła, odgłosy klaksonów, gdzieś jechała karetka na sygnale, niby odgłosy jak w każdym mieście, ale dla mnie wszystko tu było niezwykłe. Nie mogłam się doczekać kiedy znajdziemy się w samym sercu Londynu, ale do tego musiałam poczekać aż do jutra. bo na dzisiaj nie przewidziano już żadnych "atrakcji". Jeszcze raz spojrzałam na miasto w oddali i zrozumiałam, że nie wytrzymam do jutra. Muszę wyjść dzisiaj.
-Nie po to tu przyjechałam, żeby siedzieć w hotelu.- szepnęłam pod nosem i wtedy zapadła ostateczna decyzja.
*
Więc tak krótka informacja: na razie ten wstęp i historia mogą się wydawać jak każda słitaśna historyjka, nie chcę mówić, że 'ten blog jest inny', ponieważ każdy lubi coś innego. Ale mogę zapewnić, że to nie będzie coś w stylu, że główna bohaterka spotka popularne 1D i się zakocha, w którymś z nich i będą słodką parką. Obiecuję, przynajmniej nie po 5 rozdziałach. Jeśli chcecie zobaczyć, jak to wszystko się ułoży to zachęcam to dalszego czytania.